Kontrakty terminowe na WIG20 we wtorek dosyć mocno spadły. Odbicie na południe nastąpiło od nieprzypadkowego miejsca, o którym kilkakrotnie pisaliśmy: rejonu 2150-60. W maju tego roku mieliśmy tam do czynienia ze wsparciem na wykresie dziennym, a obecnie można mówić o oporze powstałym na zasadzie zmiany biegunów.
Kluczowe pytanie na obecnym etapie dotyczy tego, czy rynek zaczął ponownie zmierzać w kierunku 2040-50, czy też – po zejściu na przykład w okolice 2070+ – dojdzie do ponownego ruchu w górę, tym razem w kierunku 2190-200. Zwracam uwagę, że opór w rejonie 2150-60 jest obecnie dodatkowo wzmocniony zniesieniem 38,2% fali spadkowej rozpoczętej w lipcu (poziom 2152) oraz równością ruchów wzrostowych (OB) na D1.
Ponadto warto sobie uświadomić, że jeżeli doszłoby jednak do wybicia strefy 2150-60 w górę, to cel o którym mówimy powyżej (2190-2000) wiąże się z naturalną „cofką” do wielkiej flagi pro spadkowej na D1/W1 o zasięgu 1820+ lub 1860+. Flaga ta została wcześniej wybita w dół, ale rynek dosyć standardowo – to trzeba przyznać – broni się za pomocą próby tworzenia dużego podwójnego dna i cofnięcia właśnie do wybitej niedawno flagi.
Patrząc z kolei na intradayowy wymiar sytuacji bieżącej, można się spodziewać, że po silnym spadku korekcyjnym we wtorek mogłoby dojść do kontynuacji tego spadku w kierunku poziomu 2078-83. Tam bowiem znajduje się równość dużych korekt na M30/H 1 oraz zniesienie 61,8% wzrostów rozpoczętych w ubiegły czwartek.
Zanim jednak doszłoby ewentualnie do takiego ponownego spadku w stronę ok. 2080, mogłoby nastąpić podejście pod rejon 2116-22, a nawet 2129-34 w celu utworzenia trójfalowego łącznika między dwiema fazami korekcyjnego spadku na intradayu. Wydaje się przy tym, że dopiero pokonanie strefy 2078-83 w zdecydowany sposób przez podaż mogłoby spowodować powrót do strefy wsparcia i dołków w rejonie 2040-50.
Nasi czytelnicy, współpracujący na bieżąco z autorem artykułu w Mentoring & Trading Room-ie i w ramach programu Mail & Play, mogą zaliczyć obie sesje z początku tygodnia do udanych. Każde z tych notowań miało ciekawą specyfikę. Poniedziałkowa sesja była, można powiedzieć, sesją jednego zagrania i jednego długiego oczekiwania na jego realizację. Na taki jej przebieg miał pewnie wpływ nie tylko fakt, iż był to poniedziałek, ale również to, iż Amerykanie mieli wtedy przerwę.
Zagranie tego dnia na L, z dwoma celami: 2139-43 i 2148-51 i z wejściem w rejonie 2129-34, wymagało wyjątkowej cierpliwości oraz odporności na powracające dylematy co do precyzyji ustalenia ostatecznego zasięgu ruchu. Koniec sesji przyniósł jednak pełen sukces w tym względzie, bo maksimum wypadło na 2148.
Jeśli chodzi o wtorkową sesję, to główny problem polegał na trudności wejścia w shorta w okolicy 2239-43+. Łatwiej było wejść nieco niżej, w rejonie 2129-34. Nadal miało to sens, gdyż graliśmy z celami na kolejnych wsparciach: 2116-22 i 2103-07+09-10, a później jeszcze w kierunku 2094-98. Kontynuacja S była jednak trudniejsza, a zagranie nie było specjalnie owocne, tak jak niewątpliwie satysfakcjonująca mogła być jego pierwsza faza. Inwestuj codziennie na FW20 razem z autorem artykułu!
(Przypominam, że podawane w tym cyklu artykułów kwotowania i wykresy dotyczą instrumentu FPL20. Różnią się one od FW20 o 1 pkt, tzn. gdy mówimy w artykule np. o poziomie 2000, odnosimy się jednocześnie do poziomu 2001 na FW20.)