Kontrakty terminowe na WIG20 w środę najpierw płasko konsolidowały w oczekiwaniu na ważne dane z USA. Po ogłoszeniu danych kurs gwałtownie spadł, ale na koniec sesji odrobił z nadwyżką straty i zamknął się w rejonie cenowym 2450 pkt, o którym pisaliśmy w przeddzień jako kolejnym celu popytu.
Obecnie trzeba się liczyć z kontynuacją wzrostów w stronę 2480-90. Tam zlokalizowana jest połowa wysokości luki spadkowej z 9.lutego (ponadto na poziomie 2483 mamy zniesienie 38,2% całych spadków rozpoczętych od szczytu na 2657). Zamknięcie całej luki, czego też na tym etapie nie należy wykluczać, to powrót nad poziom 2500.
Nadal jednak wiele może zależeć od rozwoju odbicia wzrostowego na Zachodzie. Nasz rynek bowiem powoli, mozolnie wręcz pnie się w górę i wydaje się być cały czas narażony na kolejną falę strachu na rynkach i powrot do spadków.
Przejawem tego była gwaltowna zniżka po amerykańskich danych w środę. Niezmiennie z technicznego punktu widzenia problemem dla popytu byłoby trwałe zejście kursu poniżej 2416-18+20, gdyż to by oznaczało jednocześnie powrót do prostokąta (ozn. kolor pomarańczowy na pierwszym z dzisiejszych wykresów) symbolizującego wybitą w poniedziałek równość korekt na M15/ 30.
(Przypominam, że podawane w tym cyklu artykułów kwotowania i wykresy dotyczą instrumentu FPL20. Różnią się one od FW20 o 1 pkt, tzn. gdy mówimy w artykule np. o poziomie 2000, odnosimy się jednocześnie do poziomu 2001 na FW20.)