Kontrakty terminowe na WIG20 w czwartek próbowały się najpierw mocniej odbić na północ, ale nie były w stanie przekroczyć strefy 2450+. Na sam koniec sesji – po tym, jak w Stanach „zapachniało” powrotem do spadków – u nas zeszliśmy w pobliże minimów ostatnich zniżek.
Obecnie – pewnie w zależności od tego, czy Zachód pogłębi wcześniejsze gwałtowne spadki, czy jeszcze nie – nasze kontrakty albo spróbują zejść do strefy 2370+, albo będą jeszcze walczyć o kolejne odbicie, utrzymując się nad poziomem 2400.
W poprzednich artykułach wspominaliśmy, że dalszym celem bieżących spadków może być szeroka strefa 2290-2330. Podtrzymujemy tę tezę.
Droga do tego miejsca może być jednak przynajmniej dwojaka: można sobie wyobrazić najpierw większe odbicie – nawet rzędu 100 pkt – albo ze strefy 2370+, albo jeszcze z okolic 2400, do których zbliżyliśmy się na czwartkowym zamknięciu.
Uważny czytelnik może nam zarzucić, że wcześniej sugerowaliśmy, iż jeśli rynek oddali się od 2430, to może wkrótce się udać do 2290-330. Tak faktycznie było, tyle że braliśmy wtedy cały czas pod uwagę, że rynek może jednak najpierw mocno się odbić w stronę strefy 2490-2500.
Wydaje się bowiem, że jeśli mamy iść w kierunku 2300, to powinniśmy zbudować najpierw jakiś łącznik (pewnie trójfalowy) między pierwszą a drugą fazą spadków. Gdybyśmy teraz mieli zejść niżej – w ślad za Zachodem – to strefa 2370+ z dwóch powodów jest dobrą kandydatką na cel tego spadku i punkt startowy budowania tego „łącznika”:
– po pierwsze, tam po długiej walce Bykom udało się obronić wsparcie, od którego potem odbił się kurs i uniósł „w rytm” rajdu Św. Mikołaja;
– po drugie, ostatnia konsolidacja intradayowa ma szerokość ponad 30 pkt; jeśli odłożymy tę szerokość na południe, to uzyskamy minimalny zasięg ewentualnego wybicia z tej konsolidacji dołem właśnie w okolicy 2370+.
[Nb gdyby mimo wszystko została ona wybita górą, to doszlibyśmy przynajmniej do 2480, gdzie mamy wybite we wtorek na otwarciu zniesienie 61,8% wzrostów powstałych w grudniu i styczniu.]
Na koniec warto jeszcze dodać, że nie można też w obecnej sytuacji na rynkach całkowicie wykluczyć emocjonalnego przyśpieszenia spadków i znalezienia się kursu, wcześniej niż się teraz wydaje, w rejonie 2290-2330.