Kontrakty terminowe na WIG20 w piątek konsolidowały przez większą część sesji pod szczytami wyznaczonymi w przeddzień, aby na koniec dnia mocno spaść. Nadal można mówić o pewnej przewadze Byków, ale siła finalnego uderzenia Niedźwiedzi w piątek nie może być lekceważona przez popyt.
Z punktu widzenia intradayowego istotne może być to, czy rynek zdoła wybić – czy ewentualnie będzie to tylko naruszenie – wsparcie lokalne 2305-09. Tam bowiem dodatkowo przebiega równość korekt na interwale M15/M30, która została wcześniej dwukrotnie już potwierdzona.
Ponadto występuje tam również zniesienie 38,2% tej fazy wzrostów, która rozpoczęla się na poziomie 2251, oraz zniesienie 61,8% ostatniego odcinka zwyżek, zainicjowanego na poziomie 2289. Tak więc można mówić o węźle di Napolego 2307-09, wzmacniającym wsparcie 2305-09.
Patrząc przez pryzmat wyższych interwałów, H4/D1, nadal kluczowym dla ewentualnego ponownego przejęcia kontroli przez Niedźwiedzie rejonem wsparcia wydaje się strefa 2285+, gdzie kurs parokrotnie się w ostatnim czasie zatrzymywał w trakcie spadku. Poza tym na poziomie 2286-7 mamy dodatkowe wsparcie wynikające z połowy wysokości dużego białego korpusu z 12. kwietnia.
Wydaje się przy tym, iż dopiero zejście na trwałe poniżej 2285 na wykresie godzinowym mogłoby zostać potraktowane przez analizujących strukturę fal jako koniec większego ruchu wzrostowego. Dopóki to nie nastąpiłoby interpretacja mogłaby być bowiem taka, iż rynek tworzy obecnie korektę pędzącą lub nieregularną, przed kolejnym ruchem w górę – w stronę 2370-80.
Przypominam jednocześnie, iż to ta właśnie co wymieniona strefa jest istotnym oporem, który powstał na zasadzie zmiany biegunów (ZZB), gdyż w grudniu ubiegłego roku i w lutym tego roku kurs wspierał się tam przez dłuższy czas. W dodatku w strefie 2367-71 możemy mówić znów o tak zwanym węźle di Napolego, ale tym razem na interwale dziennym.
Warto też na koniec wspomnieć o tym, na co zwracałem uwagę już w czwartek: „[ … ] plany popytu na rynku polskich kontraktów mogą zostać jeśli nie zniweczone, to chwilowo wstrzymane przez ruch spadkowy na wykresach zachodnich rynków finansowych”.
Ta diagnoza może nadal być istotna przy ocenie szans obydwu stron giełdowego „sporu” w najbliższym czasie u nas. Mogła również okazać się trafna w odniesieniu do piątkowych zmagań popytu z podażą, w tym również – do finalnego mocnego spadku.
Notabene sytuacja kontraktów na DAX jest trochę podobna do tej u nas, w takim m.in. sensie, że tam również mieliśmy do czynienia ze spadkami w piątek, ale jednocześnie z utrzymaniem równości korekt na interwałach typowo intradayowych.
(Przypominam, że podawane w tym cyklu artykułów kwotowania i wykresy dotyczą instrumentu FPL20. Różnią się one od FW20 o 1 pkt, tzn. gdy mówimy w artykule np. o poziomie 2000, odnosimy się jednocześnie do poziomu 2001 na FW20.)