Kontrakty terminowe na WIG20 w czwartek nie pogłębiły spadków, ale nie odbiły się też zbyt mocno od ostatnich dołków (2194). Cały czas nie można wykluczać, że zanim dojdzie do mocniejszego odreagowania wzrostowego zejdziemy do strefy 2150-60+.
W czasie czwartkowej sesji główne pytanie zdawało się dotyczyć tego, czy rynek – ze względu na tak zwane strojenie okienek (koniec miesiąca i kwartału) – spróbuje obronić strefę 2240-50, czy też ograniczy się do konsolidacji sięgającej co najwyżej 2229-33.
Ta druga opcja, którą można by nazwać przedświąteczną, ostatecznie zwyciężyła. Kurs wpisywał się w schemat trójkąta, po czym próbował nawet wybić się z niego górą. Potem jednak wracał w jego obręb, a raczej pozostawał w okolicach górnego boku trójkąta, wąsko konsolidując przy tym przez sporą część sesji.
Na koniec dnia udało się Niedźwiedziom tylko co nieco rozruszać rynek, który zdołał dotrzeć do wsparcia intra 2210-14. Dodajmy zresztą w tym miejscu, że zagranie na spadki z okolicy 2222-3 do 2210-14 właśnie trzeba było uznać tego dnia w Mentoring & Trading Room-ie jako sukces, zważywszy że zmienność i płynność tego dnia była słaba. Możesz dołączyć na próbę!
Obecnie warto wrócić do poruszanego już wcześniej tematu ewentualnego odbicia od strefy 2150-60+. Ta dosyć silna bariera popytowa powstała na wykresie dziennym w rejonie dołków sprzed roku i jest wzmocniona zniesieniem 50% (2157) całego wzrostu z okresu między styczniem 2016 a styczniem 2018. Rynek odbijając się od tego miejsca, pewnie łatwiej dotarłby nawet do strefy 2240-50, niż gdyby miał to zrobić bez uprzedniego zejścia do wspomnianej bariery popytowej 2150-60+.
(Przypominam, że podawane w tym cyklu artykułów kwotowania i wykresy dotyczą instrumentu FPL20. Różnią się one od FW20 o 1 pkt, tzn. gdy mówimy w artykule np. o poziomie 2000, odnosimy się jednocześnie do poziomu 2001 na FW20.)